W pracy szefowa miała urodziny, więc piekarnia przywiozła ciasto przekładane śmietaną. Zawsze, jak ktoś z dyrekcji ma urodziny to jest to samo ciasto. Lekki biszkopt przekładany bitą śmietaną i na wierzchu położone owoce. Całość cięta airjetem, więc wygląda bardzo estetycznie i nie trzeba świnić się z krojeniem. Średnio lubię to ciasto i choć jest smaczne i w ogóle to nie należy ono do moich ulubionych. Jednak jestem łakoma i zjadłam. Czułam się potem winna. Urlop za dwa miesiące, a ja ani trochę nie wracam do wagi, w której nie wstydzę się pozować do zdjęć.
W domu miałam nadal sporo kalorii do dojedzenia, więc zrobiłam sobie pizzę. Tutaj nie mam akurat poczucia winy, bo planowałam zjeść pizzę i mieściła się ona w planie kalorycznym. Jednak z ciastem to już nie.

Ponadto koleżanka upiekła coś – zastanawiała się nad babką z bakaliami i nad keksem – nie wiem, które to było, ale było pyszne. Na oko ze 200 kcal.

No i wyszło, że miałam jeść mniej i więcej się ruszać i dupa. Poćwiczyłam więc, choć powinnam iść biegać. Nie chciało mi się nawet robić rozgrzewki. Pojeździłam za to znów na kółku. Bardzo to jest ciężkie ćwiczenie.

W ogrodzie zaczyna mi ponownie kwitnąć drzewko/krzaczek które kupiłam w Lidlu.

Podsumowując – zjadła za dużo i czuję się winna. Chyba moje wpisy ostatnio nie bywają o niczym innym.
A tam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba