Od czasu biegania po mieście w miniony weekend, nie zebrałam się na bieganie takie dla siebie. Jakoś brak sił i chęci. Jogi też nie uprawiałam. W czwartek były rowery i spacer, a w piątek postanowiłam kontynuować bessę i usiadłam w ogrodzie do malowania. Najpierw mąż przygotował mi hamburgera, którego nie zjadłam w czwartek, a później zrobiłam obchód ogródka.

Podczas malowania towarzyszyła mi Piórko, kotka sąsiadów. Próbuję dokończyć obraz, ale nie mogę znaleźć satysfakcjonującego efektu kolorystycznego. Spędzę nad nim pewnie trochę godzin.

Wieczorem jeszcze usiadłam i ćwiczyłam z filmikiem z Instagrama, jak robić na szydełku. Próbuję się nauczyć szydełkowania, bo to jeden ze sposobów na zachowanie neuroplatyczności mózgu – uczenie się nowych rzeczy. Zadbany mózg może dłużej bronić się przed chorobami degeneratywnymi, takimi jak Parkinson czy Alzheimer. Więc próbuję trochę swoich sił i cierpliwości. Nawet mi się spodobało. Może kupię sobie kiedyś taki set do wydziergania zwierzaka. Czasem są takie w Lidlu, że możesz świnkę czy misia zrobić na szydełku i masz w środku konkretne instrukcje oraz nici w danych kolorach.

Ja sobie też coś nowego non stop wynajduję do roboty. Mam mnóstwo pomysłów, tylko z czasem trochę gorzej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam tak samo 😀 ciagle czyms nowym sie intetesuje.
PolubieniePolubione przez 1 osoba