W niedzielę wyszłam pobiegać. Mąż był wyjątkowo w pracy [podwójne godziny z racji święta, a pracownicy potrzebni, bo poniedziałek wolny i produkcja kwiatów nie mogła stanąć. Maszyny da się zatrzymać – przyrody nie], więc nudziło mi się rano. Zrobiłam pranie, zjadłam malutkie śniadanie i wyruszyłam. Miałam w głowie dłuższą trasę, bo w weekend z regułyCzytaj dalej „Duszno przed burzą”
Tag Archives: bieganie
Bieg dla funu
Wyszedł bardzo wolny, niemal marszowy. Chciałam jednak po prostu pobiegać. Nie zombie, nie z planem, ale dla siebie. I było fajnie. Krótkie spodenki, rękawek, słuchawki Aftershokz, bo mi uszka już nie marzną… Tylko jakoś tak trudno się biegło. Wciąż na granicy zadyszki. Kondycja pokazała regres. Mimo wszystko ciału było za dużo. Zółte paski pokazują, gdzieCzytaj dalej „Bieg dla funu”
Jakoś tak brak czasu
Kolejny dzień, kiedy jest tyle do zrobienia, że brakuje czasu na sport. Udało się wyjść pobiegać, ale nic więcej. Rano joga na przerwie w pracy, ale po pracy już czas ucieka podwójnie. Pojechałam odebrać w końcu paczkę z punktu. Filtr do odkurzacza bezprzewodowego. Teraz to on wreszcie ssie. Później posadziłam nowe roślinki z Lidla. DostałamCzytaj dalej „Jakoś tak brak czasu”
Podział kłącza
Zagadałam w pracy, by zgarnąć alstromerie doniczkowe kiedy będą już ich nie 0ottzebowac w laboratorium. Zgarnęłam 5 donic i 3 kolory wzięłam we fragmentach kłącza. Te drugie posadziłam od razu w ziemię. Same zaś rośliny dopiero teraz pocięłam. Wyszło mi dużo roślin. Potencjalnych, bo nie wszystkie wycięłam jak należy. Te słabsze posadziłam w jasne doniczki.Czytaj dalej „Podział kłącza”
Nie dałam rady biec dalej
Zrobiłam w poniedziałek trening zombie. Ale biegłam i trwały za szybko i byłam też zmęczona cal dzień, więc jak doszło do kona treningu to nie byłam w stanie dobiec do domu ostatnich 3km. Poszłam pieszo. W pracy wyrzucali doniczkowe alstromerie. Zagadałam, że mogę parę wziąć do domu. Szwagierki mama je bardzo lubi, więc je potne,Czytaj dalej „Nie dałam rady biec dalej”
Pechowa sobota
W końcu zakwitły bodziszki. W przyszłym sezonie wylądują w ziemi. Szkoda doniczki na taki wątły kwiat. Zaczęłam drugi etap biegania z zombiakami. Kolejne zwykłe kółko wokół wsi. Muszę zacząć wydłużać trasę. Zrobiłam w tygodniu 21-wszym 26km, a to znaczy, że aby zrobić 1000 km do końca roku, to w przyszłym tygodniu muszę zrobić co najmniejCzytaj dalej „Pechowa sobota”
Jadelit i springrollsy
Do tej pory miałam w starym blogu jako tło zdjęcie papieru do pakowania z motywem Delt Blauw. Po resecie grafik wrzuciłam zdjęcie zalanego pola kwiatowego z wiatrakiem w tle. Jednak nie było za wiele widać z niego i tylko na brzegach widoczny był bliżej nieokreślony niebieski kształt. Postanowiłam to zmienić i dałam w tło zdjęcieCzytaj dalej „Jadelit i springrollsy”
Koniec pierwszego tygodnia treningów
Wczoraj byliśmy na filmie Maverick. Świetny! Po prostu świetny. Zdjęcia super, muzyka Hansa Zimmera też, akcja zapiera dech w piersiach i Tom Cruise, który chyba przestał chodzić do gabinetu medycyny estetycznej. Co wyszło mu na korzyść. Dużo fajnych odniesień do pierwszej części. Zagrania na emocjach. Ciekawie zbudowana relacja z Roosterem. Kilka razy łezka w okuCzytaj dalej „Koniec pierwszego tygodnia treningów”
Rozpadało się
Pada od kilku dni z przerwami. Wreszcie. Nie pada mocno, ale dość regularnie i niezbyt agresywnie. W sam raz, żeby podlać roślinki, uratować choć w części zbiory warzyw oraz uzupełnić niedobory wody w warstwach wodonośnych. Intensywny deszcz spłynąłby do kanałów i został wypompowany do morza, a przecież nie o to w tym chodzi. Takie siąpienieCzytaj dalej „Rozpadało się”
Powrót do Rajida
Ostatnim razem, jak biegłam interwały z aplikacją Zombies, run!, to wyłączyłam trening po zakończonym biegu i to był błąd. Jeszcze trwał jakiś dialog i nie dosłuchałam go do końca. Potem w opisie biegu usłyszałam, że tam się jeszcze coś działo. Pobiegłam więc w sobotę ponownie ten sam trening, aby dosłuchać. Niestety znów aplikacja skracała narożnikiCzytaj dalej „Powrót do Rajida”